sobota, 5 września 2015

82. koniec magisterki

Piątek wieczór, kilka tygodni temu, Leeds.

Wczoraj oddałam pracę magisterką i jestem wolna. Co za wspaniałe uczucie. Przyjechałam do A. do Leeds oblewać i siedzę zalana ruskim standardem na yardzie, za bramą podobno czasem biegają szczury i lisy, w domku naprzeciwko jest impreza. Znam A. pół życia, sześć lat przesiedziałyśmy w jednej ławce w szkole. Wyszliśmy wszyscy na yard zaczerpnąć świeżego powietrza, ja jestem już tak pijana, że nie daję rady stać, A. siedzi koło mnie, ktoś podaje mi skręta. Zaciągam się głęboko, dym wypełnia moje płuca, zamykam oczy.
To właśnie jest ta wyczekiwana wolność? Impreza na brudnym yardzie, tania wódka i skręt? Do przyjemnego błogostanu przedziera się całkiem obca, dziwna myśl.
That girl knows what she's doing, yeah! Krzyczy ktoś z podziwem. Otwieram oczy, wypuszczam dym z płuc, uśmiecham się.

Muszę coś zrobić ze swoim życiem.

Ps. Za dziesięć dni nowy sezon Y Gwyll!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz